piątek, 16 października 2015

Życie ze studentką filologii ;)

Poza studiami nie bardzo mam gdzie dać upust swoim filologicznym zapędom. Nie udzielam korepetycji, nauczycielem też nigdy nie będę. A czasami mam ochotę się pomądrzyć. Okazja nadarzyła się dziś :)

Chłopak oczywiście zaczął od niecenzuralnych słów, ale w końcu przeszedł do czegoś normalnego.

Chłopak: Jak jest nastolatek po hiszpańsku?
Dziewczyna: Adolescente.
Chłopak: Jak? Możesz mi to napisać, a nie mówić po rumuńsku*?

Napisałam :)

Chłopak: A jak jest 'ja, ty” i reszta?

Ku swojej uciesze napisałam. I wyjaśniłam dodatkowo :D

Dziewczyna: „El” to on, „ella” ona, „usted” pan/pani. W liczbie mnogiej podobnie: „ellos” oni, „ellas” one, „ustedes” państwo.
Chłopak: Aaaa. No dobra, a jak są siostry?

Napisałam więc „hermanas” i dodałam „przy czym H jest nieme” :D

Chłopak: Tak, wiem. Nauczyłem się już przy „Hernanie” :D a bracia?
Dziewczyna: „Hermanos” Rzeczowniki w hiszpańskim różnią się po prostu końcówkami. Męska- „o” najczęściej, a żeńska-”a”. Nie ma rodzaju nijakiego, więc nasze auto, jest w hiszpańskim rodzaju męskiego. Ale są też wyjątki....
Chłopak: Dobra, dobra, bo zaczynasz gadać, jak ta dziewczyna z kanału,.....

No eeeeej.... jak mógł nie zauważyć, że właśnie mi przyjemność sprawił i zgasił jednym zdaniem? Choćby błagał, to już mu nic nie powiem..... nic. Nigdy.


*Chłopak kiedy słyszy, jak rozmawiam np. z koleżanką po hiszpańsku, uważa, że mówię po rumuńsku :| cokolwiek to znaczy. Albo przypominam mu „Zbuntowanego Anioła” i „Cambio dolor”. Całe życie zastanawiałam się, co znaczy ten tytuł, poszłam na studia i wiem.

19 komentarzy:

  1. Hehe mąż mojej kuzynki posługuje się językiem hiszpańskim (choć nie jest Hiszpanem - jest Meksykaninem) i kiedy rozmawia z żoną bądź jej siostrą (obie umieją Hiszpański) to też mi się kojarzy tylko z serialami :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba wszystkim ten język kojarzy się z telenowelami :D

      Usuń
  2. Hah :) ja dawalam korepetycji. Cenne jest gdy dziewczynka przynosila piateczki ;D ( bylam na anglistyce) a ze moj angielski tez zna to czasem sie madrze moglismy spierac ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja się do korepetycji chyba nigdy nie przekonam. No, może wtedy jak zmienią system nauki języków obcych w szkole... czyli nigdy. My się mądrze i mniej mądrze spieramy w innych kwestiach, a że czasami mam ochotę udusić, to już inna kwestia :D

      Usuń
    2. Coz... Ja tam nic do tego nie mialam. Bycie korepetytorem bylo super. No i mialam 30 zl za godzine wiec dorabialam sobie.

      Usuń
    3. Ja jednak mam kilka "ale" do sposobu nauki, jednak nic z tym nie zrobię. Kiedyś tata namawiał mnie na udzielanie korków z angielskiego, ale nie czułam się na siłach. I dobrze, że się nie wzięłam za to. Z hiszpańskiego na razie też nie planuję. 30 zł to taka normalna stawka. Ja chodziłam na dodatkowy angielski (nie dlatego, że nie czaiłam, a dlatego, że chciałam wiedzieć więcej i szybciej :D) to zaczynałam od 7 zł, po 10 latach było to 15 bodajże. Ale kobieta rewelacyjnie uczyła i nadal ma mnóstwo uczniów.

      Usuń
    4. Ooo u nas norma to 45 -50 zl. 30 to wlasnie studenci. Metode nauczania zawsze mozna wybrac swoja :) ale trzeba to lubic i np. Do dzieci miec podejscie.

      Usuń
    5. Ja dzieci lubię, ale niańczyć :D do tego mam rękę :D

      Usuń
    6. Ja dzieci też lubię, w końcu będę pedagogiem i jakąś tam rękę mam do tego jak mówią :P ale satysfakcjonujące było dawanie korków :) Samą niańką nie chciałabym raczej być :)

      Usuń
  3. Ha! Nie uczyłam się hiszpańskiego nigdy, ale wszystkie słowa, o których piszesz znałam :D Te lata ogladania telenowel w dzieciństwie... :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wyobraź sobie minę kobiety na pierwszych ćwiczeniach z hiszpańskiego, kiedy sypałam słówkami jak z rękawa. A dzień wcześniej powiedziałam, że nigdy nie uczyłam się tego języka. No cóż... moje hobby (czyli telenowele) procentuje :D

      Usuń
  4. Hahaha, taki już męski urok - jestem pewna, że chciał dobrze, niezależnie od wyniku ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. No i co znaczy ten tytul, bom ciekawa? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No nie wiesz? :D Cambio dolor por libertad-zamienię ból na wolność :D

      Usuń
  6. uwiebilam hiszpański:) zakochałam się, kiedy zaczęłam oglądać zbuntowanego Anioła :D ałć :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ta telenowela miała jednak duży wpływ na ludzi :D Chłopak np kochał się w Natalii Oreiro :D ja chciałam mieć taki pieprzyk, jak ona, szaleństwo :D

      Usuń
  7. Mi się też bardzo podoba język hiszpanki i nie wiem dlaczego, ale kojarzy mi się z niemieckim. Ten język opanowałam, więc myślę, że i z hiszpańskim dam radę - szkoda, że angielski nie idzie w parze :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hiszpański jest piękniejszy od niemieckiego :D ja, dla odmiany, nie mogę słuchać tego języka. Moje uszy cierpią.

      Usuń