Im dłużej przebywam na tym swoim wygnaniu, tym bardziej marzy mi
się randka z Chłopakiem. Taka wiecie, z prawdziwego zdarzenia.
Jeszcze przed moim wyjazdem wierciłam mu dziurę w brzuchu.
Dziewczyna: Jak wrócę, to zabierzesz mnie na randkę?
Chłopak: No oczywiście, że tak.
Dziewczyna: Taką prawdziwą? I ubierzemy się ładnie?
Chłopak: Tak. Albo możemy zrobić sobie randkę w mieszkaniu.
Nakryjemy stół, ubierzemy się, zrobimy zdjęcie, wrzucimy na fejsa
żeby było i wszystko posprzątamy :D
Czar prysł... Bądź tu kobieto marzycielką, jak Twój osobisty
facet jednym tekstem sprowadza cię na ziemię ;)
Dziewczyna: Mam nadzieję, że zabierzesz mnie na randkę z okazji
naszej rocznicy :P
Chłopak: No wypadałoby :P
Tego samego dnia...
Chłopak: A nie lepiej zaświecić dwie świeczki w mieszkaniu i
zjeść zupkę chińską?
No masz.... nie dość, że wie, że ja zupek chińskich nie jadam,
to jeszcze po najmniejszej linii oporu idzie :D
Na szczęście tego wygnania zostało mi już mniej niż więcej ;)
wypada zobaczyć jeszcze parę miejsc, a potem zabrać się za
prezenty. Oczywiście najwięcej dla Chłopaka :D