"Podział" obowiązków jest u nas taki, że ja sprzątam, a Chłopak gotuje. Pasuje mi to, bo o gotowaniu nie mam zielonego pojęcia i wolę jak on to robi, a ja od czasu do czasu ogarnę mieszkanie. Ostatnio mnie natchnęło i z lekka wyszorowałam kuchnię, łazienkę i pokój. Chłopak miał przy tym frajdę, bo trochę musiałam się powypinać :P no i bluzkę miałam z dekoltem :P
Chłopak: Przydałby Ci się taki strój pokojówki :D
No niedoczekanie! ;)
Kilka dni temu snuł wizję o naszym wspólnym mieszkaniu.
Chłopak: Jak zamieszkamy razem, to zamontuję w łazience szafkę na twoje pierdoły, kupimy duży materac, dużo poduszek i będziesz sobie leżeć i odpoczywać, a ja będę gotował.
Dziewczyna: Ej no, nie rób ze mnie jakiejś świętej krowy.
Chłopak: No poczekaj, nie dokończyłem. A w kuchni zrobimy ci kącik sprzątania. Kupię Ci zmiotkę, różową szufelkę, różne płyny do mycia i będziesz sprzątać :D
No to tak.... przecież nie może mi być za dobrze :D Tylko biedak nie wie, jak wtedy te moje porządku będą wyglądały :D jeszcze sam zdemontuje ten kącik! ;)
Ważne by był podział obowiązku :)
OdpowiedzUsuńJakoś inaczej nie wyobrażam sobie funkcjonować ;) ostatnio nawet mówiłam mu, że jakbym miała po powrocie z pracy jeszcze gotować, ogarniać dom i zajmować się dziećmi, to ja odpadam i dziękuję :D
UsuńWiesz, nie moze wszystko spadac na jedna osobe. I tak jak piszesz zameczylabys sie.
UsuńNawet już nie chodzi o to, że byłabym zmęczona, bo można tak wszystko rozplanować, że nawet nie odczuje się nawału obowiązków. Po prostu wychodzę z założenia, że jeśli jesteśmy razem w tym związku, to razem wszystko robimy, łącznie z prowadzeniem domu :)
UsuńTo też, ale samemu idzie się zajebać :P delikatne mówiąc. Bo psychicznie człowiek nie wyrabia jak jest praca i wraca do domu i pracuje. A związek to ogólnie dla mnie "razem" i "łącznie" :) Co prawda mieszkając razem nie mamy spisu ani jakiejś papierkowej umowy tylko dogadujemy się co kto zrobi i robimy. Nie wyobrażam sobie bym wracała po pracy i ja mam zrobić wszystko a on wraca i nic :P
UsuńUważam, że trafił Ci się jeden z tych, który cokolwiek chce w domu robić. Nie narzekaj;)
OdpowiedzUsuńKiedy ja nie narzekam :D wręcz przeciwnie, bardzo cieszę się z tego, że Chłopak gotuje, lubi to i robi to pysznie :) w zasadzie, jak napisałam wyżej, nie wyobrażam sobie być z kimś, kto nic nie robi.
UsuńU nas jest identyczny podział obowiązków. Nie cierpię gotowania a R. lubi. Dla mnie jedynym wyjątkiem jeśli chodzi o gotowanie to gotowanie wegetariańskie i nie wcale nie jestem wege - po prostu za nic na świecie nie umiem doprawiać mięsa a jak smażę kotlety to zawsze je spalę bo mi się wydaje że ciągle są surowe :P
OdpowiedzUsuńKotlety też pewnie bym spaliła, zawsze dziwię się, że moja mama wie, kiedy są ok :D ja do kuchni wejdę, ale bardziej mnie ciągnie w stronę deserów. Niestety w domu królową kuchni jest mama, ja do pomocy :D
UsuńHeh ja jak się zabieram za porządki, to najczęściej za wszystko zabieram się naraz i później jest gorszy bałagan jak przed sprzątaniem ;p
OdpowiedzUsuńTo ja zazwyczaj mam jakiś tam plan sprzątania w głowie i jadę po kolei ;) takie standardowe porządki, czyli zamiatanie, mycie podłóg, mycie łazienki nie zajmują mi dużo czasu.
Usuń