piątek, 12 czerwca 2015

Sesja.... ta franca

Ciszę na blogu sponsoruje letnia sesja egzaminacyjna. Siedząc ostatnio w tonie kartek na łóżku, pomyślałam "zachciało ci się kuźwa filologii... było iść na pedagogikę!" (z góry piszę, że nie mam nic do pedagogiki, ale w obliczu co drugiego czasownika odmieniającego się inaczej, z obocznością i w ogóle jakimiś cyrkami, pedagogika wydaje się być czymś przyjemniejszym). Jestem na etapie:



Robię co mogę, niestety z marnym skutkiem. Bo to pierwszy raz będę coś zdawać trzy razy? :D Plan mam o taki: 


Ta letnia sesja jest o tyle gorsza, że jest po prostu pogoda na polu (na dworze, jak kto woli ;)). I mam ochotę moczyć się w rzece, a nie w notatkach i książce z odmianą czasowników. Chociaż i tak źle nie jest, bo tylko na jeden egzamin muszę coś wykuć na pamięć. I jeszcze jedno: muszę dokonać nie wiem czego i zdać wszystko teraz! 

11 komentarzy:

  1. ksiązki i notatki nad rzekę i jazda. można połączyć przyjemne z pożytecznym
    co studiujesz tak w ogóle?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Notatki w rzece to jednak kiepski pomysł :D
      Filologię hiszpańską :)

      Usuń
  2. A ja tęsknię za gramatyką opisową. <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też! Ale czeka mnie na trzecim roku historyczna :D

      Usuń
    2. A wiesz, że mnie jakimś cudem historyczna ominęła? Byliśmy rocznikiem eksperymentalnym jak zmieniali system na 3+2 i im się o historycznej w programie studiów zapomniało... :p

      Usuń
    3. Oooo ja! I gdzie ta sprawiedliwość? U nas historyczna to taki mały pogrom na trzecim roku :|

      Usuń